niedziela, 14 sierpnia 2016

Stres nauczyciela jak strażaka

Prawie co drugi nauczyciel żyje w ciągłym stresie. Kłopoty z uczniami, rodzicami i dyrekcją przeżywa równie mocno jak strażak podczas wyjazdu do pożaru, czy policjant, który łapie zbira

Badania nauczycielskiego stresu przedstawiła oświatowa Solidarność na konferencji "Stres wśród nauczycieli" w Zielonej Górze. Związkowcy zaprosili dyrektorów szkół, bo, to zdaniem związkowców, od nich najbardziej zależy poziom stresu belfra. 

Wyniki ankiety skonfrontowano z podobnymi badaniami m.in. w Szwecji, Niemczech, Portugalii i Słowenii. Okazuje się, że nasi nauczyciele stresują się znacznie częściej i z zupełnie innych powodów niż ich koledzy z zagranicy. Najczęstszy powód frustracji to niska pensja, świadomość utrzymania z niej rodziny, potem brak wsparcia ze strony dyrekcji szkoły, naganne zachowanie uczniów, zła atmosfera oraz brak bezpieczeństwa zawodowego. W Europie najczęściej pedagodzy narzekają na przepracowanie oraz zbyt dużo obowiązków. Stres dotyka wszystkich belfrów bez względu na wiek i staż pracy. Zdaniem ekspertów, nauczyciele są narażeni na stres tak samo jak strażacy, którzy wyjeżdżają do pożarów, czy policjanci, którzy zatrzymują groźnego gangstera.

- Inne jest tylko natężenie. Strażak odczuwa stres bezpośrednio przed i podczas akcji, nauczyciel przeżywa go cały czas. Wiąże się to z silną więzią emocjonalną, jaką ma z uczniami, wysokim wskaźnikiem empatii. Żyje ich problemami, przejmuje się każdą wpadką. To tak jakby prowadził drugi, bardziej liczny dom - tłumaczy prof. dr hab. Tatiana Rongińska, z zakładu psychologii zarządzania Uniwersytetu Zielonogórskiego. Rongińska szacuje, że ok. 40 proc. lubuskich nauczycieli żyje w nieustającym stresie. - Nauczyciel to zawód podobny do aktorskiego. Z tą tylko różnicą, że tu nie ma próby generalnej, każda lekcja jest jak występ na żywo, bez dubli - dodaje prof. Rongińska.

Zestresowany nauczyciel wpada w tzw. trójkąt bermudzki. Tworzą go: trudni uczniowie, rodzice, którzy mają wieczne pretensje oraz konfliktowy i niewyrozumiały dyrektor. Trudni uczniowie to nie tylko rozrabiający, ale i wymagający, pasjonaci, którzy stawiają kłopotliwe pytania, na które nauczyciel niekoniecznie zna odpowiedź. Stres powstaje, gdy nie potrafi sprostać zadaniu. - Natomiast rodzice, zabiegani i zajęci pracą coraz częściej próbują zrzucić na nauczyciela proces wychowania dzieci. Potrafią obwiniać ich przy każdej okazji. Przyjmują postawę roszczeniową, co widać zwłaszcza w szkołach prywatnych. Przyjęło się, że jeśli płacisz, możesz wymagać, nawet rzeczy niemożliwych - opowiada profesor Rongińska. 

Nie pomagają dyrektorzy, dzieląc belfrów, zamiast budować zgrany zespół. By mieć lepsze osiągnięcia, wprowadzają niezdrową rywalizację. Nie potrafią pozytywnie motywować nauczycieli, nie dają wsparcia w trudnych chwilach. Lekceważą programy profilaktyczne polegające m.in. na odbudowywaniu własnej wartości nauczycieli.

Stres odbija się na zdrowiu belfrów. Dotykają ich choroby układu krążenia, problemy z wysokim ciśnieniem, bezsenność. Najczęściej jednak wypalają się zawodowo. Zestresowani wchodzą w konflikty z kolegami. Stres - jak mówią eksperci - obniża efektywność pracy nauczyciela. W niektórych przypadkach spada ona niemalże do zera. - Nie można tego tak zostawić, trzeba uczulić dyrektorów, uświadomić nauczycieli, gdzie mogą zwrócić się o pomoc, jak mogą sobie radzić ze stresem - opowiada Bożena Pierzgalska, szefowa nauczycielskiej Solidarności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz