środa, 18 maja 2016

Ogródek przedszkolny i przygody nieogrodników cz.2

Zaczęło się od obejrzenia filmików ze szkół Brytyjskich, w których przy szkołach dzieci mają ogródki, a nawet hodują zwierzęta. Jak zwykle po zachwycie nad wspaniałym pomysłem zrodziło się marzenie aby zrealizować choć część takiego projektu w szkole. Udało się ale nie obyło się bez zgrzytów, porażek, nieprzewidzianych sytuacji.

Rośliny, które przynieśli rodzice - bez których większość szalonych pomysłów nie mogło by być zrealizowanych:













Buty- moje trampki po pracy:


Przygotowanie ziemi-jak widać maluchy dzielnie pomagają, w tym moje własne dzieci. Ten kto jeszcze nie wie- w rodzinie nauczycielskiej wszyscy pracują w szkole. Niejednokrotnie córka wycinała szablony, odrysowywała, biegała na ksero, a mąż jest do prac siłowych.











Rodzice w natarciu, a raczej jeden z ojców, który służył swoim silnym ramieniem:





Sylwia- nasz klasowy pomocnik

 Maluchy w natarciu


 Nie ma lepszych kopaczy niż dzieci




Nasze dynie -  wyrosły i mam nadzieję, że dadzą nam owoce






Najtrudniejsza sprawa to wykopanie rynienek żeby "włożyć" stelaż, który został wykonany z desek po szafie moich dzieci. Każda deska została zabezpieczona grubą folią malarską.
Mam nadzieję, że wystarczy na jakiś czas, a potem może się uda zdobyć stelaż z prawdziwego zdarzenia.



Jak się okazało, musimy zmienić kierunek naszego stelaża ale to dopiero w sobotę - w dzień wolny od pracy ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz