niedziela, 11 września 2016

O co proszą nauczycielki przedszkola ?

Nauczycielki w przedszkolu spędzają z naszymi dziećmi mnóstwo czasu. Świetnie się z maluchami dogadują. Za to z rodzicami bywa różnie. Co chciałyby nam powiedzieć panie z przedszkola, ale nie zawsze im wypada?


Nauczycielkom przedszkolnym nie wszystko przechodzi przez gardło, a nawet jeśli przechodzi – nie zawsze trafia do adresata.  Nic dziwnego:  żaden rodzic nie lubi przecież słuchać o tym, że coś robi nie tak.  Automatycznie zaczyna się bronić, a problem zostaje nierozwiązany.
Chcemy to zmienić, dlatego poprosiliśmy kilka nauczycielek, by szczerze i bez ogródek powiedziały nam – anonimowo – to, co chciałyby powiedzieć rodzicom. 

Oto co usłyszeliśmy:

Nauczycielki przedszkolne proszą: zostawcie chore dzieci w domu

– Prosimy, błagamy i nic, jak grochem o ścianę – wzdychają wszystkie nauczycielki, z którymi rozmawialiśmy. Właśnie z tym mają największy problem.
Pani A: Przedszkolaki kaszlą tak, jakby miały wypluć płuca. Leje im się z nosa na dywan. Przychodzą z biegunką, po nocy spędzonej na wymiotach, po podanym rano antybiotyku albo syropie przeciwgorączkowym (wiemy, bo same się chwalą). Rozumiemy, że żaden szef nie toleruje notorycznych zwolnień, ale to błędne koło – dzieci zarażają się nawzajem i chorowanie nie ma końca.
Pani B: Rodzice wychodzą, a ich pociecha pokłada się. Często jest tak, że dziecku z katarem nie dzieje się nic specjalnego, ale za niefrasobliwość jego rodziców płacą pozostałe maluchy – trzeba je leczyć antybiotykami, bywa, że lądują w szpitalu.
Pani C: Rodzice nie są z nami szczerzy. Mówią, że nic dziecku nie jest, a lekarz powiedział, że może chodzić. Albo: „To alergia”.
Pani D: Czasem ręce opadają, gdy mama prosi, by nie zabierać Jasia na dwór, bo on źle się czuje. Pytam wtedy, dlaczego w ogóle przyszedł? Niestety, muszę go przyjąć. Ale co mam zrobić? Nie zostawię go samego, kiedy inne dzieci idą na spacer.
Gdy maluch ma gorączkę lub płacze, że boli go ucho, zostaje telefon do rodziców. Tyle że nie zawsze można się dodzwonić, a i ich dojazd trochę trwa. Tymczasem nauczycielki nie mogą podawać dzieciom leków, także przeciwgorączkowych.
Pani E: Zastanawiam się, czy rodzice się nie boją. Co będzie, jeśli dziecko, osłabione przeziębieniem, złapie jakąś naprawdę groźną bakterię – bo ja wiem – jakiegoś pneumokoka?

Nauczycielki przedszkolne proszą: nie wyręczajcie dzieci we wszystkim

Rodzice dbają o rozwój intelektualny pociech, ale czasem zapominają o banalnych rzeczach, których także trzeba je uczyć.
Pani A: Dzieci (nawet te cztero- czy pięcioletnie!), które trafiają do nas, często nie potrafią niczego – założyć kapci, trzymać łyżki, rozwiązać butów, wytrzeć pupy. Były dotąd obsługiwane. Pomagamy im, jednak wyręczanie smyka nie jest dobre – musi nauczyć się samodzielności.

Nauczycielki przedszkolne proszą: pomóżcie nam

Zdarza się, że rodzice całą odpowiedzialność za swojego malca zrzucają na innych.
Pani F: Logopeda nie poprawi wymowy dziecka, pracując z nim raz w tygodniu. Dlatego malec musi ćwiczyć także w domu. Ale rodzicom nie zawsze się chce.

Nauczycielki przedszkolne proszą: stawiajcie dzieciom granice

Zdarza się, że dziecko trafia do przedszkola kompletnie nie wiedząc, co wolno, a co nie.
Pani A: W domu rządzi, rozstawia wszystkich o kątach, wszyscy mu ulegają. W przedszkolu okazuje się, że tak się nie da. Dziecko powinno wiedzieć, że są jakieś zasady, że przy stole się siedzi, a nie biega wokół niego, że nie odpycha się talerza, nie przerywa innym.

Nauczycielki przedszkolne proszą: nie ukrywajcie problemów

Ktoś, kto opiekuje się małym dzieckiem, musi wiedzieć, czego się może spodziewać.
Pani B: Kiedyś pogotowie zabrało kilkulatka, który dostał drgawek. Nie powiedziano nam, że tak reaguje na gorączkę. A my musimy wiedzieć takie rzeczy. Wtedy zwracamy na malca baczniejszą uwagę.

Nauczycielki przedszkolne proszą: sprawdzajcie dzieciom głowy

Pani A: Wszy się wciąż zdarzają. Mają je także czyste, zadbane dzieci.  Z jednych maluchów przechodzą na drugie i wszystko trwa bardzo długo.
Pani F: Namawiam także, by rodzice reagowali na hasło "wszy" bez histerii. To się zdarza i już. To jest problem, który trzeba rozwiązać, a nie trąd albo dżuma!

Nauczycielki przedszkolne proszą: pamiętajcie o kąpieli

Niedomyte dzieci w nieświeżych ubraniach to bardzo wstydliwy (na szczęście dość rzadki) temat.
Pani E: Jak powiedzieć komuś, aby mył dziecko częściej i codziennie zmieniał mu bieliznę? To trudne... My jakoś sobie z tym poradzimy, ale cierpi sam maluch. To on słyszy, że ktoś nie chce obok niego siedzieć.

Nauczycielki przedszkolne proszą: uważajcie ze słodyczami

Zdarza się, że nawet trzy- i czterolatki są dokarmione w nocy kaszkami. W efekcie w przedszkolu nie chca niczego jeść.
Pani D.: Zupa nie, drugie nie, a potem rodzic przychodzi po dziecko ze słodką bułką, batonem. Ono nie będzie jadło normalnie, skoro jest cały czas na słodkim!
Pani B: Bywa, że dzieci są zaskoczone, gdy dostają marchewkę do gryzienia, bo dotąd im wszystko krojono, rozdrabniano, tarto.

Nauczycielki przedszkolne proszą: pozwólcie się dzieciom brudzić

Bywa i tak, że maluszki są... aż przesadnie czyste.
Pani A: Niektóre przedszkolaki stoją na placu zabaw nieruchomo, bo boją się, że usłyszą od mamy, że znowu się wysmarowały. A przecież dziecko powinno się brudzić, bawić, wtykać nos we wszystkie kąty, być ciekawe świata, odważne i samodzielne.

Nauczycielki przedszkolne proszą: nie zapisujcie dzieci na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe

Pani F: Dziecko musi mieć czas na zwykłe, proste zabawy, które dają bardzo dużo. Kto wie, czy nie więcej niż wymyślne warsztaty.

Nauczycielki przedszkolne proszą: nie spóźniajcie się na zajęcia

Przyprowadzanie malca w trakcie zajęć to kłopot dla niego, nauczycieli, a także dla pozostałych przedszkolaków.
Pani C: Mam problem z pewną mamą, która zamiast najpóźniej o godz. 9, przyprowadza synka raz o 10, raz o 11, często już po zajęciach. Co robić? Pracować z nim indywidualnie? Nie wszystko da się w ten sposób nadrobić. Takie niespodziewane wejścia dezorganizują naszą pracę i rozpraszają dzieci. Poza tym trzeba spóźnialskiego dopisać na obiad, robi się zamieszanie.
Pani D: Maluch też czuje się kiepsko. Trafia w środek angielskiego czy rytmiki i kompletnie nie wie, o co chodzi. Czasem ma łzy w oczach. Bywa, że potem sam pilnuje rodziców: „Tylko się nie spóźnijmy”.

Nauczycielki przedszkolne proszą: odbierajcie dzieci punktualnie

W pustym przedszkolu dziecko czuje się naprawdę paskudnie.
Pani D: Przestraszone tęskni za mamą. Jest także bardzo zmęczone, bo najczęściej ostatnie wychodzą te dzieci, które przychodzą jako pierwsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz